Olej lniany jako środek zapobiegający artretyzmowi, zawałowi serca,
nowotworom i innym chorobom*
Szanowni Państwo!
Chciałabym bardzo Państwu podziękować za tak liczne przybycie na mój
wykład. Pragnę również podziękować organizatorom ze Stowarzyszenia na
rzecz Zdrowia Publicznego, którzy poświęcili problemowi tłuszczy wiele
lat wytrwałej pionierskiej pracy. Często przychodziło im pracować pod
naciskiem. Nie ulegli jednak presji, chociaż wychodząca na światło dzienne
prawda o tłuszczach stawała się niewygodna. Chciałabym również podziękować
wielu moim przyjaciołom obecnym tutaj, którzy w ciągu ostatnich pięciu
lat wiernie mnie wspierali i poszukiwali prawdy, nawet wbrew nieprzychylnej
atmosferze. Jestem również wdzięczna wszystkim tym, którzy po raz pierwszy
są tu, by dowiedzieć się czegoś o sprawie, która nabrała ostatnio ogromnego
znaczenia, to jest o problemie tłuszczów. Dlaczego tłuszcze stały się
tak ważne?
Z punktu widzenia anatomii, badania dotyczące zawału serca nie wykazały
nic nienormalnego w obrazie z wyjątkiem problemu tłuszczów stałych, które
otaczają normalnie pozbawiony tłuszczu mięsień serca, przyczyniając się
do zakłóceń w jego pracy.
W chorobach reumatycznych, jedynym czynnikiem, który wyróżnia chore mięśnie
od zdrowych jest tłuszcz. Ta wiadomość skłania wiele osób do całkowitego
pozbycia się wszelkich tłuszczy z diety. Na międzynarodowym Kongresie
Żywieniowym w Paryżu, w 1957 roku, dziewięciuset ekspertów z wielu krajów
świata usłyszało, że ostatnie wyniki badań przeprowadzonych w Instytucie
Badań nad Nowotworami (jedyny instytut badawczy na świecie, wyposażony
w tak duży i tak dobry mikroskop elektronowy) wykazały, że jedyną substancją,
która wyróżniała komórki nowotworowe od zdrowych był tłuszcz, formacja
tłuszczu w jądrze komórki, ciele komórki i cytoplazmie. Była to jedyna
wyróżniająca cecha w komórkach nowotworowych, w porównaniu z komórkami
zdrowymi. Jak na razie nikt nie chce podjąć się interpretacji wyników
badań i oceny ich znaczenia. Zamiast tego proponuje się następujące działania:
"Na obecnym etapie powinniśmy zbadać gady oraz inne niższe formy
życia pod kątem zawartości tłuszczu w jądrze komórkowym i cytoplazmie,
by sprawdzić, jaki poziom degeneracji człowiek osiągnął. (...)"
Ponieważ miałam taką możliwość, zadałam na paryskim kongresie pytanie:
Dlaczego by nie zbadać samego zjawiska? Właściwie nie otrzymałam żadnej
odpowiedzi, prócz wyczuwalnej, wyraźnej niechęci wobec wszelkich tłuszczy.
Przewodniczący Komitetu Noblowskiego w Sztokholmie zastanawiał się nad
możliwością rozwiązania problemu nowotworów poprzez badania nad substancją
lipolityczną. "Lipos" znaczy "tłuszcz". Substancja
lipolityczna powoduje, że tłuszcze zaczynają się ponownie rozpuszczać.
Kiedy żywa tkanka odrzuca niektóre tłuszcze, organizm zaczyna je izolować
i przenosi je do miejsc, gdzie tłuszcze zazwyczaj się znajdują. Bauer,
autor książki "Problem nowotworów", która przyniosła mu światową
sławę, napisał w wydaniu z 1966: "wszystko wskazuje na to, że to
tłuszcze odgrywają ogromną rolę w tym problemie?" Jednak wypowiedzi
"Tłuszcz może rozpuszczać guzy" oraz "Tłuszcz może powodować
guzy" są tak sprzeczne ze sobą, że trudno wyciągnąć z nich jakieś
wnioski istotne dla dalszych badań nad nowotworami. Pogłoski zatem, jakoby
oddział w Federalnym Instytucie Badań nad Nowotworami został skierowany
do zbadania bliżej tej sprawy, nie są całkowicie pozbawione podstaw. A
początkowo potwierdziliśmy, że brakuje dowodów w kwestii tłuszczy.
W latach 1949-50 nie było możliwym rozróżnienie pomiędzy kwasami tłuszczowymi
występującymi w oliwie, nasionach lnu czy oleju słonecznikowym. Obecni
tutaj specjaliści od tłuszczów z pewnością mogą to potwierdzić. Kennzahlen
Metoden* nie dawała żadnego zabezpieczenia przeciwko wprowadzającym w
błąd wynikom. Nie znane były żadne bezpośrednie reakcje, jak na przykład
te, istniejące od dziesięcioleci w dziedzinie białek czy przy testowaniu
różnego rodzaju cukrów. Odkrycie jasnych, nowych, przydatnych i niezwykle
czułych reakcji dowodowych nie po raz pierwszy w historii chemii czy medycyny
otworzyło nowe terytoria dla badań. Poprzez rozwój chromatografii w dziedzinie
tłuszczy, to znaczy za pomocą nowych testów substancji tłuszczowych -
które przeprowadziłam po raz pierwszy w 1949, nie wiedząc jeszcze wtedy,
jak wielki to będzie miało wpływ na świat medycyny - możliwym stało się
zbadanie miligrama krwi w najdrobniejszych szczegółach. A to oznaczało,
że tłuszcz w kropli krwi może być rozłożony na składniki i dokładnie skatalogowany
ze względu na różnorodne kwasy tłuszczowe. W trakcie tych studiów, pojawiło
się kilka publikacji związanych z pracą białek, które twierdziły, że:
"Zwraca uwagę w medycynie całkowity brak jakichkolwiek rozstrzygających
metod czy reakcji badawczych, które pozwoliłyby określić nieprawidłowości
w metabolizmie tłuszczy u żywych ludzi. Możemy tylko badać nieprawidłowości
metabolizmu w końcowej fazie, to jest po śmierci pacjenta."
Właśnie wtedy rozpoczęto badanie tłuszczy pobranych z krwi, co dało początek
olbrzymiej, nowej dziedzinie produktywnych badań, prowadzonych w Ameryce,
Anglii, Belgii, Holandii i na całym świecie. Odkryto zaskakująco wiele
korelacji pomiędzy śmiertelnymi chorobami a metabolizmem tłuszczy. Ważnym
spostrzeżeniem było, że "tłuszcz" nie zawsze jest "tłuszczem".
W pouczający sposób podsumował te badania Francuski profesor na Kongresie
Odżywiania w Paryżu: "O co chodzi z tymi tłuszczami? Nie tak dawno
nikt nie chciał o nich słyszeć; tłuszcz był tylko tłustą, mazistą substancją,
z którą nie wiadomo było, co robić. Teraz wszyscy rozprawiają o tłuszczach,
niezależnie od tego, czy prowadzą badania nad węglowodanami, białkami
czy innymi składnikami metabolizmu. Wszyscy zajmują się tłuszczami!"
Paryska prasa doniosła: "Margaryna oskarżona!" Dwa tygodnie
wcześniej w Londynie "Daily Express" napisał: "Tłuszcz
z naszych patelni może okazać się śmiertelnym zagrożeniem!" Cytowano
w prasie rozmowę między żoną a mężem: Mąż - "Usmaż mi mięso, ale
pamiętaj, by przed podaniem pozbyć się tłuszczu", Żona - "Ale
tłuszcz kosztował nas 36 pensów", Mąż - "Czyż Twój mąż nie jest
wart więcej niż 36 pensów?"
Dla wielu stało się oczywistym, że o wiele lepszym rozwiązaniem jest
pozbycie się szkodliwego tłuszczu niż spożycie go w ramach oszczędzania
pieniędzy. I w tym tkwi sedno sprawy. Czy wszystkie tłuszcze są takie
same? Dlaczego problem tłuszczu stał się tak niezwykle istotny w obecnych
czasach? Jak to się dzieje, że tłuszcze są w stanie zarówno spowodować
guz, jak i przyczynić się do jego zniknięcia? Dlaczego tłuszcze mogą powodować
i zapobiegać zawałom serca? Jakie nowe dane mamy w tej dziedzinie? Odpowiedź
na te pytania oraz ścisłe badania nad istotą i możliwościami tłuszczy
stały się możliwe po roku 1950 i są nadal potrzebne, zwłaszcza dzisiaj,
w erze rozwiniętego przemysłu utwardzania tłuszczy z jednej strony i wielkiego
znaczenia naturalnych, bogatych w elektrony, niezbędnych nienasyconych
kwasów tłuszczowych z drugiej.
Za Państwa zgodą, pozwolę sobie powiedzieć kilka słów, aby wyjaśnić istotę
tłuszczu. Tłuszcz składa się z gliceryny. Gliceryna posiada trzy ramiona.
Do każdego z ramion przyczepiony jest łańcuch z kwasów tłuszczowych. W
maśle z mleka krowiego ten łańcuch ma cztery ogniwa, w maśle orzecha kokosowego
czy palmowego od 14 do 16 ogniw. Te naturalnie występujące tłuszcze nasycone
nie mogą być w organizmie zamienione w energię bez obecności niezbędnych
kwasów tłuszczowych. Jednak to tłuszcze z innej grupy odgrywają większą
rolę, szczególnie wtedy, gdy brakuje istotnych, wielonienasyconych kwasów
tłuszczowych. Co się wtedy dzieje? Wrócimy do tego za chwilę.
Co to są tłuszcze nienasycone? Analizując substancje tłuszczowe, znajdujemy
kwasy tłuszczowe, które mają nawet 18 ogniw. Zauważamy jednak, że w niektórych
miejscach te ogniwa nie są mocno ze sobą połączone. W tych miejscach łańcuch
jest wątły, kruchy; łatwo wchłania wodę. Możemy to porównać do postrzępionej
jedwabnej nitki, zanurzonej w wodzie. Postrzępiony fragment wchłania wodę,
lub farbę, o wiele szybciej niż pozostała część. W ten sam sposób, osłabione,
nienasycone ogniwa kwasów tłuszczowych tworzą z łatwością związki białkowe.
Poprzez takie związki z białkami, kwasy tłuszczowe stają się rozpuszczalne
w wodzie. Znamy nienasycone kwasy tłuszczowe, które jak oliwa posiadają
tylko jedno nienasycone połączenie. Taki tłuszcz nie jest szkodliwy, ale
również nie daje nam wielu korzyści. Mieszkańcy Ukrainy, których dieta
różni się od naszej, należą do innej kategorii. Natomiast dla mieszkańców
Europy, Niemiec, Szwajcarii, Ameryki czy Francji niezbędne są wielonienasycone
kwasy tłuszczowe. Jeśli w tłuszczu występują dwa nienasycone podwójne
ogniwa, efekt jest zwielokrotniony, zaś w kwasach wielonienasyconych,
jak kwas linolenowy, tworzy się pole elektronów, które może być szybko
przekazane organizmowi, zwłaszcza mózgowi i tkance nerwowej. Niestety,
w przemyśle tłuszcze są utwardzane i te nienasycone połączenia - niszczone.
A to właśnie wielonienasycone kwasy tłuszczowe odgrywają tak istotną rolę
w procesie oddychania. Bez nich, enzymy biorące udział w oddychaniu nie
funkcjonują i dusimy się, nawet jeśli podaje się nam dodatkowo tlen. Brak
tych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych paraliżuje wiele istotnych
funkcji. Po pierwsze, odcina dopływ powietrza. Nie możemy przeżyć bez
powietrza i pożywienia, a także nie możemy przeżyć bez tych kwasów tłuszczowych
- to zostało już dawno udowodnione. Chciałabym skierować te uwagi do obecnych
tutaj przedstawicieli przemysłu utwardzania tłuszczy. Od 1902 roku, nie
mogło się nam przytrafić nic gorszego niż utwardzanie tłuszczy. Wprawdzie
stały się łatwiejszymi w użyciu, łatwiejszymi w obrocie handlowym, z dłuższym
okresem przydatności do spożycia, nie jełczeją, łatwo się rozsmarowują,
co w naszej strefie klimatycznej okazało się bardzo przydatne. Jednak
poprzez takie chemiczne wzbogacanie, wszystkie nienasycone właściwości
tłuszczy zostają zniszczone, pole elektronów usunięte, utracona zdolność
do łączenia się z białkami, czyli do tworzenia związków rozpuszczalnych
w wodzie i płynach organizmu. Takie tłuszcze nie są już aktywne na poziomie
naczyń włosowatych, co oznacza, że nie są w stanie wpływać do naczyń włosowatych.
Medycznie mówiąc, krew potrzebuje rozrzedzenia. Tłuszcze stałe, które
nie rozpuszczają się w wodzie, nie mogą łączyć się z białkami, zatem nie
mogą krążyć w sieci cieniutkich naczyń włosowatych. Krew się zagęszcza
i tworzą się kłopoty z krążeniem. Chciałabym to omówić, zanim przejdziemy
dalej do indywidualnych nieprawidłowości organicznych i do skomplikowanych
efektów metabolizmu tłuszczy na wszystkie czynności życiowe. Tłuszcze
stałe zachowują się inaczej niż oleje. Utwardzona postać naturalnych olejów
takich jak rzepakowy czy oliwa z osiemnastoma ogniwami przypomina tłuszcz
wieprzowiny; i to jest jeszcze jeden z możliwie najlepszych scenariuszy.
Gorzej, gdy weźmiemy pod uwagę olej arachidowy w postaci utwardzonego
masła arachidowego (z pewnością Państwo słyszeli, że taki produkt jest
dostępny), ponieważ kwasy tłuszczowe w orzechach arachidowych składają
się z dwudziestu ogniw. Najgorsza sytuacja jest w przypadku oleju z ryb.
Łańcuchy kwasów tłuszczowych w oleju z ryb posiadają 26, 28 a nawet 30
ogniw z licznymi nienasyconymi połączeniami. W tej postaci, olej z ryb
czy wątroby jest idealny dla organizmu dzięki licznym nienasyconym połączeniom
grup elektronowych i ich zdolności do tworzenia związków z białkami i
innych nowych substancji. Jest to spowodowane elektryczną polaryzacją
pomiędzy tłuszczem a białkiem podczas rozwoju komórki; zdolność ta jest
niezbędna przy regeneracji każdej tkanki organizmu, również u dorosłych.
Olej z ryb, który pod wpływem procesu utwardzania stał się obojętny względem
tlenu i którego pole elektronów zostało zniszczone, nie jest już w stanie
przeprowadzić wymienionych powyżej reakcji jako części metabolizmu w żywym
organizmie. Związki pomiędzy tymi rzeczami nie zostały rozpoznane i dlatego
fakt stosowania takich metod konserwacji przez przemysł tłuszczowy nie
powinien stanowić podstawy do zarzutów stawianych temu przemysłowi. Jednak
fakt, że naukowcy zajmujący się tym problemem i świadomi tych związków
próbują powstrzymać kontynuację badań, nie pozwalając by prawda ujrzała
światło dzienne, to jest doprawdy godne potępienia. Jakkolwiek, poczucie
satysfakcji jest silniejsze niż poczucie oburzenia, satysfakcji, że w
ciągu ostatnich dziewięciu lat osiągnięto wyraźny postęp we wspomnianym
kierunku badań naukowych. Jestem niezmiernie zadowolona, że jest to prawda
wielkiej wagi dla ludzkości i że w obronie tej prawdy coraz więcej osób
jest gotowych się poświęcić. Prawda, niestety, wciąż jest tłumiona siłą
pieniądza i innymi metodami wpływu. Wierzę jednak, że zwycięży.
Metabolizm tłuszczy wywiera tak olbrzymi wpływ na czynności życiowe,
na poszczególne organy, na samo życie, włączając w to nowe pokolenia,
że nie można już dłużej akceptować braku nienasyconych tłuszczy. Należy
zmienić obecne metody konserwacji tłuszczy, które choć pomyślane jako
służące dobremu celowi, niszczą ich dobre właściwości. Metabolizm tłuszczy
wpływa na działanie każdego organu. Pacjenci z problemami związanymi z
wątrobą czy woreczkiem żółciowym są w pełni świadomi wpływu tłuszczu na
ich samopoczucie. Zaleca się im spożywanie mniejszych ilości tłuszczu
ze względu na zaobserwowane kłopoty z jego trawieniem. Jednak te problemy
znikają, gdy zaczyna im się podawać tłuszcze, które właśnie omawiamy,
czyli tłuszcze wielonienasycone. Najlepiej podawać trójnienasycone tłuszcze
przygotowane z oleju lnianego, razem z substancją, w której się z łatwością
rozpuszczają, na przykład białym serem. Oczywiście, u wielu wysoko wykształconych
i świetnie wyszkolonych osób informacja, że poważne choroby mogą być wyleczone
przy pomocy białego sera i oleju lnianego, wzbudza konsternację i irytację.
W każdym bądź razie, chory organ nie jest w żaden sposób uszkadzany przez
te substancje. Jest jeszcze tylko jedna rzecz do zaobserwowania. Otóż,
zwykłe metody konserwacji pożywienia są oparte na procesie "oksydacji",
który powstrzymuje substancje zobojętniające proces spalania. Większość
środków konserwujących można być określić jako trucizny oddychania, gdyż
ich działanie polega na blokowaniu spalania tłuszczy. Kiedy, w takich
sytuacjach jak opisywana, dostarczymy tłuszczy aktywujących oddychanie
i zapobiegniemy spożywaniu blokujących oddychanie konserwantów, wtedy
znaczna ilość pacjentów, nawet tych uznanych za przypadki nie rokujące
nadziei na wyleczenie, odzyskuje zdrowie. Kilka dni temu, podczas wykładów
w Meilen, było mi niezwykle przyjemnie, gdy jedna ze słuchaczek - osoba,
której wcześniej nie znałam, ani tym bardziej nie zachęcałam do zabrania
głosu - wstała i opowiedziała o swojej rodzinie. Jej mąż miał guza w płucach
a córka cierpiała na jakiś beznadziejny przypadek łuszczycy oraz na zwyrodnienie
chrząstki stawów, uznane za nieuleczalne. Nie pozostało już nic prócz
stałej opieki nad przykutą do łóżka chorą córką. Syn również miał jakieś
kłopoty zdrowotne. I ta kobieta oznajmiła, że wszyscy w jej rodzinie odzyskali
zdrowie po tym jak zmienili sposób odżywiania na zawierający oleje i białka,
które ja polecam. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale i mi trudno jest w
ciągu dwudziestu minut przedstawić cały ten skomplikowany system, na który
wpływa metabolizm tłuszczy. Postaram się jednak przybliżyć Państwu ten
problem w telegraficznym skrócie. A tych z Państwa, którzy będą chcieli
dowiedzieć się czegoś więcej, zachęcam do przestudiowania dostępnej literatury.
W procesie formowania się wydzielin śluzowych, niezwykle ważne jest wzajemne
oddziaływanie nienasyconych, powierzchniowo czynnych tłuszczy z białkami.
Żaden z gruczołów, ani wątroba, ani trzustka, ani gruczoły górnej części
ciała, jak migdałki, ślinianki czy inne, ani gruczoły dolnej części ciała
nie są w stanie produkować śluzu bez nienasyconych kwasów tłuszczowych.
Wysychanie błon śluzowych jest obecnie bardzo rozpowszechnione i często
jest przedmiotem skarg pacjentów. Łatwo można temu zaradzić poprzez wprowadzenie
do organizmu naturalnych wielonienasyconych tłuszczy. Tłuszcze obce organizmowi
blokują metabolizm innych tłuszczy w delikatnych gruczołach, naczyniach
włosowatych czy organach filtrujących. Dlatego należy unikać utwardzonych,
tłoczonych na gorąco olejów. Tylko wtedy różne istotne funkcje wracają
do normalnego stanu - wydzielanie gruczołowe często w ciągu kilku dni,
a nawet 24 godzin. Głównym problemem chorych na cukrzycę jest w rzeczywistości
uszkodzony układ metabolizmu tłuszczy, a nie metabolizmu cukrów. Problem
asymilacji cukrów jest drugorzędny.
Brak wielonienasyconych kwasów tłuszczowych jest szczególnie widoczny
w związku z funkcjonowaniem mózgu i nerwów. Zmiana diety na zawierającą
oleje i białka z wysoką zawartością nienasyconych tłuszczy przynosi najlepsze
rezultaty u dzieci. Mogłam to często obserwować podczas leczenia pacjentów
z rakiem. Zazwyczaj polecam, by cała rodzina zmieniła dietę i spożywała
więcej naturalnych tłuszczy. W przypadku dzieci, które nie najlepiej radzą
sobie w szkole - a tak zwykle jest w rodzinach, gdzie rodzice nie odżywiają
się prawidłowo - rezultatem zmiany diety są lepsze oceny w szkole i to
nie tylko o jeden, ale nawet o dwa stopnie.
Jakiekolwiek nieprawidłowości w przemianie tłuszczy wpływają na funkcjonowanie
serca na trzy sposoby. Spożywane tłuszcze są transportowane w organizmie
przez układ chłonny. Zanim krew, to znaczy krew żylna, zużytkowana już
przez organizm i uboga w tlen, wpłynie do prawej komory serca, z każdym
uderzeniem serca wprowadzana jest do krwi chłonka razem z tłuszczem prosto
z układu trawiennego. Krew, która wpływa do lewej komory serca, pochodzi
z płuc i jest bogata w tlen. Różnice potencjału elektrycznego w stosunku
do prądu między krwią żylną, wzbogaconą w tłuszcz z prawej komory serca
a krwią tętniczą, bogatą w tlen, z lewej komory wytwarzają prąd elektryczny,
odpowiedzialny za akcję serca. Jest to zjawisko anatomicznie rozpoznawalne
i może być dokładnie zmierzone. Jeśli wystąpi brak nowych impulsów elektrycznych
w trakcie wzbogacania krwi w tłuszcz z chłonki lub gdy tłuszcz ten zawiera
kwasy bezwartościowe czy szkodliwe, serce odrzuca te tłuszcze, które zaczynają
odkładać się w naczyniach wieńcowych a następnie w całym mięśniu sercowym.
W dodatku, jak już dawno naukowo udowodniono, mięsień serca mocno odczuwa
brak pewnej substancji, która odgrywa znaczną rolę w procesie natlenowania,
oddychania i regeneracji samego mięśnia. Ta substancja, wspomnę na marginesie,
jest znana jako cytochromooksydaza i odpowiada substancji, którą Wartburg
nazwał "das gelbe Atemferment"*. Serce informuje, że zły rodzaj
tłuszczu został spożyty i że pojawił się brak tłuszczy istotnych dla jego
akcji. I to jest właśnie ta sytuacja, kiedy brakuje wielonienasyconych
tłuszczy w krwi. Skutki są takie, że natlenienie krwi w płucach nie jest
optymalne i serce musi tę samą ilość krwi przepompować trzy cztery razy
zanim odpowiednia ilość tlenu zostanie dostarczona do tkanek. Trzecim
elementem tej sytuacji jest fakt, że tylko naturalne tłuszcze mogą przecisnąć
się przez najcieńsze naczynia włosowate. Utwardzone tłuszcze stają się
kolejnymi przeszkodami dla krwi. Przeprowadzono badania w Ameryce, w których
udowodniono, że u zwierząt, których dieta zawierała tylko nasycone tłuszcze,
w przypadku zastosowania głodówki, tłuszcze natychmiast są wypuszczane
do większych naczyń krwionośnych jak aorty, arterie. Stan ten, znany jako
"stwardnienie arterii" został uznany jako nieprawidłowość w
metabolizmie tłuszczy, jako izolowanie tłuszczu. Natomiast, jeśli w diecie
zwierząt występowała znaczna ilość nienasyconych tłuszczy, wtedy proces
izolowania tłuszczy po odstawieniu pokarmu nie występował. W ostatnich
latach, zwłaszcza w roku ostatnim, przeprowadzono pewne ciekawe doświadczenia
na szczurach. Wczoraj przeczytałam w magazynie "Die Weltwoche",
że dzieci coraz szybciej osiągają dojrzałość fizyczną i że jest to powodem
do zmartwień, gdyż uważa się, że z tym faktem można połączyć wzrost przestępczości
i inne problemy społeczne. Również eksperymenty na szczurach i myszach
pokazują, że porównując zwierzęta z jednego miotu, te karmione utwardzonymi
tłuszczami - można im podawać utwardzone masło arachidowe, niekoniecznie
trzeba podawać najgorsze dostępne tłuszcze - dojrzewają dużo szybciej
niż ich rodzeństwo karmione tłuszczami nienasyconymi. Cykl łączenia się
w pary zostaje zaburzony. W czasopiśmie napisano dalej, że: "takie
zwierzęta również parzą się intensywnie". Młode w tym stanie będą
zdzierać łapki do krwi na prętach klatki. Cykl parzenia się jest zaburzony,
młode samce stają się impotentami, a samice rodzą martwe czy umierające
młode. Kilka tygodni temu, wpadł mi w ręce ważny artykuł, którego autorem
był profesor Dam z Danii. Należał on do obozu zwolenników margaryny, ale
z czasem zdecydował się zmienić swoje przekonania. Otóż opublikował on,
że po ośmiu tygodniach podawania zwierzętom utwardzonego tłuszczu (np.
utwardzonego masła arachidowego) jądra młodych samców przestają produkować
nasienie. Pojawiają się nieprawidłowości na skórze, przerzedza się sierść
i ogólnie zwierzę znajduje się w złym stanie. Zauważono również ogromne
zmiany w nerkach. W innym badaniu użyto tylko dwóch rodzajów pokarmu,
jako czynników powodujących chorobę: produktów cukierniczych i kiełbas.
Zwierzęta wykazywały objawy niedożywienia i zaczynały gryźć się nawzajem.
Kilka lat temu, w Lucernie opiekowałam się pacjentem chorym na raka, kiedy
jego matka przedstawiła mi dwójkę swoich innych dzieci, w wieku 12 i 14
lat. Chłopiec był bardzo otyły, a dziewczyna wyglądała niezdrowo. Matka
skarżyła się na złe zachowanie swoich dzieci. Po krótkiej rozmowie, powiedziałam,
że przyczyną wszystkiego jest zły sposób odżywiania. Kobieta zaprzeczyła.
Przyglądałam się jej dzieciom. Dziewczyna rzeczywiście była nieposłuszna
i nie chciała zachowywać się przyjaźnie wobec własnej mamy. Po jakimś
czasie, pożegnałam się i wyszłam. Dziewczyna wyślizgnęła się za mną, dogoniła
mnie i zapytała szeptem: "Jak się nazywa to lekarstwo, które mogłabym
brać, by lepiej się zachowywać? Czy mogłaby mi Pani dać trochę?"
Dałam jej mieszankę oleju lnianego z miodem, bogatą w nienasycone tłuszcze.
Ta dziewczyna mogłaby nam posłużyć jako świetny przykład obecnej sytuacji
- problemu z młodzieżą. To nie prawda, że młode pokolenie nie jest chętne
do pracy czy nauki. Według mnie, winne jest starsze pokolenie, które bardzo
często, ze względów komercyjnych, przetwarza jedzenie i zmniejsza zawartość
ważnych dla życia tłuszczy. Młode pokolenie odzwierciedla całą sytuację.
Oczywiście, nie wszystkie problemy moralne mogą być rozwiązane przez spożywanie
tłuszczy i olejów, ale zapewniam, że efekty zmiany diety na bogatszą w
nienasycone tłuszcze będą olbrzymie. Pożycie małżeńskie jest również często
komplikowane przez kłopoty, które wynikają z niewłaściwej diety i jej
wpływu na metabolizm tłuszczy, co z kolei dotyka życia seksualnego pary.
A pożycie seksualne może być wyraźnie odmienione na lepsze, jak pokazuje
doświadczenie, przez wprowadzenie do diety naturalnych, skutecznie działających
tłuszczy.
Moglibyśmy rozważyć indywidualne przypadki w rozległym obszarze chorób
skóry. Znaczące dla tych rozważań mogą być choroby nerek. Profesor Dam
z Danii, o którym już wspominałam, napisał w swojej publikacji, że w przypadku
młodych szczurów, w ciągu ośmiu tygodni pojawiły się u nich nieprawidłowości
w funkcjonowaniu nerek oraz zanik tkanki nerkowej. Układ filtrujący w
nerkach składa się z niezwykle cienkich błon lipidowych, które zawierają
powierzchniowo czynne nienasycone kwasy tłuszczowe. Te błony łatwo się
rozciągają i nie są zwarte, jak tkanka guza. Nie chciałabym zbyt dużo
czasu poświęcić na opisywanie po kolei funkcji wszystkich organów i ich
związków z zakłóceniami w przemianie tłuszczy, ale na sam koniec chciałabym
przedyskutować rozległy zakres zakłóceń wzrostu i rozmnażania komórek.
W rozwijających się komórkach występuje polaryzacja pomiędzy elektrycznie
dodatnim jądrem a elektrycznie ujemną błoną komórkową zawierającą wielonienasycone
kwasy tłuszczowe. Proces podziału komórki rozpoczyna się w jądrze. Ciało
komórki i komórka potomna są następnie oddzielane przez błonę lipidową.
W czasie takiego podziału powierzchnia komórki powiększa się, gdyż musi
posiadać wystarczająco materiału i kwasów nienasyconych, aby komórka potomna
mogła się całkowicie oddzielić. Normalny proces wzrostu dzieli się na
wyraźne etapy. W naszej skórze i naszych błonach nieustannie występują
takie procesy. Stare komórki się rozszerzają, by nowe mogły się formować
w ich wnętrzu. Kiedy ten proces ulegnie zahamowaniu, oznacza to, że organizm
zaczyna umierać.
Życie komórki zależy od funkcjonowania nienasyconych kwasów w jej błonie,
zewnętrznej "skórze" komórki. Pokarmy, zwłaszcza te związane
z przemianą i asymilacją wody, są zależne od prawidłowego funkcjonowania
i przyjmowania wielonienasyconych tłuszczy i ich wzajemnego oddziaływania
z białkami cytoplazmy. Substancja białkowa również musi być stale odnawiana.
Ustalono, że czynniki rakotwórcze związują się z tymi elementami komórki,
które reprodukują substancję białkową oraz z tymi, które znajdują się
w zewnętrznej błonie lipidowej, to znaczy zawsze tam, gdzie są zlokalizowane
wielonienasycone kwasy tłuszczowe.
Polaryzacja pola elektrycznego pomiędzy tłuszczami i białkami jest niezwykle
istotna, jeśli chodzi o zachowanie struktury żywego ciała. Zniszczenie
polaryzacji między wielonienasyconymi tłuszczami a białkiem zawierającym
siarkę zostaje - na przykład z powodu utwardzenia spożywanych tłuszczy
-niszczy ładunek elektryczny i powoduje brak drugiego bieguna, który utrzymuje
napięcie elektryczne. Krótko mówiąc, bateria zostaje wyczerpana. Dokładnie
tak samo, jak w samochodowym akumulatorze. Gdy usuniemy jeden biegun,
prąd przestaje płynąć. Pewien znany amerykański badacz, Selye, podkreśla,
jak ważne jest oderwanie metody diagnozowania od lokalizacji dolegliwości.
Wydał on książkę pod tytułem "Syndrom adaptacji", gdzie pisze
że zdrowy organizm jest zdolny do dostosowania się do wszystkich okoliczności,
do zimna, do gorąca, do wszelkich nawet nadmiernych bodźców i innych zapotrzebowań.
Nazywa te zapotrzebowania "obciążeniem", "stresem"
i twierdzi, że wszystko zależy od zdolności organizmu do ładowania baterii
życia. "Często mam wrażenie, że nasze życiowe baterie nie są odpowiednio
ładowane." Czyż w świetle tej wypowiedzi, znaczenie nienasyconych
tłuszczy nie staje się jaśniejsze? To właśnie elektrony są w stanie doładować
nasze baterie życia. Oznaki rozładowanej baterii są zawsze blisko zestawiane
z pojawieniem się nowotworów, guzów czy mięśniaków. Takie nowotwory są
tylko jednym z przejawów w skomplikowanym układzie, który właśnie opisaliśmy.
Tworzenie się nowotworów zwykle odbywa się według następującego schematu:
w tych częściach ciała, w których zazwyczaj przebiegają procesy wzrostu
- jak skóra, błony, gruczoły, na przykład wątroba, trzustka, gruczoły
w żołądku czy przewodzie pokarmowym - dochodzi do zatrzymania tego procesu.
Z powodu braku wymaganej polaryzacji, a to z kolei z braku nienasyconych
tłuszczy, następują zaburzenia w toku rozwojowym: nie ma powierzchniowo
czynnych tłuszczy, substancja staje się nieaktywna zanim procesy dojrzewania
i oddzielania będą miały miejsce. Podkreślam jeszcze raz: nie należy traktować
problemu nowotworów tylko jako problemu nadmiernego rozrostu danej tkanki.
Takie podejście w konsekwencji prowadzi do leczenia opartego tylko na
zahamowywaniu wzrostu, jak radioterapia, leczenie hormonalne czy kortyzonem.
Jestem świadoma, że to bardzo śmiałe podejście do problemu. Zdawałam sobie
sprawę z tej śmiałości już w 1956, kiedy mówiłam o tym w trakcie audycji
radiowej. Ale uważam, że o tym należy głośno mówić, tak, by wszyscy cierpiący
mogli otrzymać odpowiednią pomoc. Aby udowodnić to, o czym mówię, i ułatwić
Państwu prawdopodobnie podjęcie trudnej decyzji, dodam, że kiedy Główny
Instytut Badań nad Rakiem, reprezentowany przez trzech profesorów, podjął
prawne środki przeciwko mnie właśnie za to śmiałe podejście, sędzia przewodniczący
powiedział: "Dokumenty i artykuły pani doktor Budwig nie zostawiają
wątpliwości. W naukowym świecie mielibyśmy wielki skandal, gdyż społeczeństwo
z pewnością poparłoby doktor Budwig." Doradził profesorom wycofanie
oskarżenia, ale oni nie zastosowali się do jego rady. Później zaangażowano
nawet prorektora uniwersytetu, prawnika. Cała sprawa została jednak unieważniona,
by uniknąć publicznego zamieszania.
Gdyby to, przy czym ja się tak upieram, było rzeczywiście zbyt fantastyczne
i nie dające się połączyć w całość, na pewno zostałoby potraktowane obojętnie.
Jedyny wniosek, jaki można wyciągnąć z tego, o czym Państwu powiedziałam,
jest taki, że w przypadku guzów typowe leczenie szpitalne prowadzi do
pogorszenia się choroby, szybszej śmierci, a w przypadku ludzi zdrowych
do powstania nowotworu. Dlatego nie mogę pozwolić, żeby stare metody hamowania
rozrostu tkanki były używane. Oleje i białka, głównie olej z nasion lnu
- najaktywniejszy, jaki znam - spożywane z białym serem są lekkostrawne
i smaczne, by pocieszyć obecnych tutaj smakoszy. Szwajcarzy, którzy przygotowywali
takie potrawy, uważają, że odpowiednio przyrządzone są bardzo smakowite.
Jest nawet książka kucharska dla tych, którzy przyrządzają te potrawy
po raz pierwszy. To proste jedzenie usprawnia zatrzymane procesy wzrostu
i w ten sposób guz lub guzy ulegają rozpuszczeniu, a całe spektrum objawów
"wyczerpanej baterii" znika. W krótkim czasie pacjent znowu
dobrze się czuje. Doradzam, jednakże, by nie czekać aż kilku lekarzy uzna
naszą chorobę za nieuleczalną, tylko jak najszybciej starać się odzyskać
zdrowie poprzez właściwe optymalne odżywianie.
Jestem bardzo zadowolona, że ostatnio w Niemczech wielu młodych ludzi
i sportowców uświadomiło sobie te sprawy. Raporty osiągnięć sportowców
pokazują, że także rosyjscy lekkoatleci dokładnie przeanalizowali zużycie
tlenu w trakcie wysiłku. To bardzo ważny problem nie tylko dla szpitali,
ale również dla ekspertów od reformy zdrowia.
W dziedzinie zdrowego stylu życia przedstawiono już wiele pomysłów. Ćwiczenia
fizyczne na świeżym powietrzu są z pewnością korzystne, choć naturalne
pożywienie, które rekomenduję, jest o wiele lepsze. Najważniejsze, by
dobrze zrozumieć ideę nienasyconych tłuszczy. W naszych czasach, w naszej
skomplikowanej zachodniej cywilizacji z jej wszystkimi nieprawidłowościami,
potrzebujemy optymalnej dawki tłuszczy, by naładować nasze fizyczne i
psychiczne baterie. Sugerowałabym tym wszystkim, którzy wahają się, czy
spróbować, aby podjęli ryzyko tylko na trzy dni. Jeśli po tych trzech
dniach, w których przestawicie się na korzystne, optymalne naturalne tłuszcze
i wykluczycie wszystkie niestrawne, szkodliwe tłuszcze oraz inne trucizny,
używane jako konserwanty - ileż takich substancji spożywamy! - zatem,
jeśli po tych trzech dniach powrócicie do poprzedniego pożywienia, w co
wątpię, proszę napiszcie mi o tym. Obiecuję, że zrefunduję wszystkie poniesione
koszty. Zdarzyło mi się kilka razy, gdy miałam do czynienia z bardzo chorymi
pacjentami, kiedy ani wykład, ani dłuższa rozmowa nie są możliwe, kiedy
potrzeba tylko kogoś uspokoić czy pomóc przezwyciężyć uprzedzenia wobec
naturalnych olejów, obiecywałam: "Dam Ci 100 franków, jeśli rzeczywiście
powrócisz do poprzedniego jedzenia." Później, w trakcie przerwy będzie
możliwość zadawania pytać związanych z praktyczną stroną tego, o czym
rozmawiamy. Na razie, chciałabym podkreślić, że wszystkie oleje nasycone
czy jednonienasycone są obojętne dla organizmu i nie mamy z nich żadnego
pożytku. To nie ma nic wspólnego z przestrzeganiem jakiejś surowej diety
- to tylko kwestia rozstrzygnięcia, jakie pożywienie ma dla naszego zdrowia
największą wartość, a jakie nie daje nam nic, czy wręcz szkodzi. Decyzja
zależy tylko od Państwa. Często w trakcie dyskusji ktoś zadaje pytanie,
po czym wymienia długą listę produktów z zapytaniem: "Czy to jest
dla mnie dobre? Czy ten produkt jest korzystny czy szkodliwy?" Proszę
nie zadawać mi pytań o poszczególne produkty tej czy innej firmy. Ważne
są zasady i nimi się kierujcie przy kupowaniu olejów. Jeśli chodzi o nazwy
olejów, to jestem bardzo sceptyczna w przypadku jakichś wymyślnych nazw.
Myślę, że również Państwo będziecie się czuli pewniej kupując oleje oznaczone
prostymi nazwami, jak olej lniany, słonecznikowy, sezamowy czy z nasion
maku. Nie mogę dać żadnej informacji o olejach czy tłuszczach, wchodzących
w skład produktów o nieznanych mi, wymyślonych nazwach. Gdybym to ja robiła
zakupy, chciałabym wiedzieć, na co wydaję pieniądze, a dobry olej oszczędza
pieniądze.
Zwierzęta, które były karmione utwardzonymi lub nasyconymi, obojętnymi
tłuszczami, jedzą sześć razy tyle tłuszczu i sześć razy tyle pokarmu.
Zatem możemy zaoszczędzić, kupując właściwy rodzaj tłuszczu. Nie wiem,
czy od tej strony praktycznej zostało mi coś jeszcze do dodania. Podkreślam,
że to ważne, by do pożywienia dodawać wielonienasycone tłuszcze. A ponieważ
w naszych zachodnich krajach, nikt nie ma ochoty zrezygnować z łatwych
do rozsmarowywania tłuszczy ani przy gotowaniu, ani przy przyrządzaniu
kanapek, może warto wprowadzić do obrotu w sklepach ze zdrową żywnością
łatwych do smarowania tłuszczy z wysoką na przykład 30-sto procentową
zawartością oleju lnianego? Nie wszyscy muszą go kupować, ale doświadczenie
pokazuje, że w takiej postaci dla wielu jest to bardziej wygodne.
Jeszcze kilka słów o oleju z nasion lnu, ponieważ pojawia się tu pewne
ryzyko. Mianowicie, najbardziej wartościowe tłuszcze to te, które są czynne
z tlenem. Kiedy nasiona lnu są mielone, wszystkie wartościowe kwasy tłuszczowe,
jak ten najkorzystniejszy, trójnienasycony, giną bardzo szybko, w ciągu
10 - 15 minut. I jeśli kupują Państwo mielone nasiona lnu w sklepie z
zdrową żywnością, po powrocie do domu, wszystkie jego właściwości są już
utracone, a produkty uboczne utlenienia są nawet szkodliwe. Dlatego doradzam
ostrożność przy kupowaniu nasion lnu. Znam jeden produkt, który zawiera
miód jako środek konserwujący. I uważam, że w porównaniu z mielonymi nasionami
lnu, ten produkt, konserwowany miodem, wypada znacznie lepiej. Nie należy
spożywać całych nasion lnu, ponieważ nasz organizm nie jest w stanie wydobyć
korzystnych elementów z całego ziarna. Jeśli zwracają Państwo uwagę na
proces trawienia, łatwo to można zauważyć. Większość z nasion nie jest
trawiona, przechodzi przez układ pokarmowy i jest wydalana. Z punktu widzenia
wartości odżywczych, godne polecenia są produkty takie ja Linomel. Jedzenie
powinno być przyjemnością.
To, o czym mówiłam, łatwo praktykować. Należy tylko być świadomym, gdzie
ukrywają się szkodliwe tłuszcze, na przykład w ciastach, ciastkach, wędlinach,
kiełbasach. Jakich konserwantów upośledzających oddychanie należy szczególnie
unikać? Szczególnie zwracam się teraz do kobiet zajmujących się domem
i kuchnią - po prostu bądźcie rozsądne! W Dusseldorfie, gdzie byłam z
wizytą lekarską u jednego z moich pacjentów, poznałam dziewczynę, która
zaczynała pracę w kuchni. Ta dziewczyna gotowała, sprzątała, poprzednio
pracowała w cateringu. W czasie mojej pierwszej wizyty, wydawało się,
że problem nowego stylu w żywieniu sprawiał jej pewne kłopoty. Po 14 dniach,
podczas drugiej wizyty, zauważyłam, że zrozumiała istotne zasady i z łatwością
się do nich dostosowała. Kiedy zapytałam, jak jej idzie w kuchni, odpowiedziała:
"Bardzo dobrze, to tylko wymaga odrobiny myślenia". Te oleje
i białka, które polecam, nie stanowią żadnej nowej diety. Przedstawię
Państwu, w jaki sposób można włączyć te niezbędne, naturalnie aktywne
tłuszcze do naszych zwyczajów żywieniowych i jak przyrządzać smaczne posiłki
z dodatkiem składników bogatych w zdrowe tłuszcze. W ten sposób, tłuszcze
rzeczywiście odgrywają główną rolę jako skuteczna pomoc w zapobieganiu
zawałom serca, chorobom wątroby i woreczka żółciowego, miażdżycy naczyń
i guzom. Mówiąc jeszcze prościej, pomagają w utrzymaniu zdrowego stylu
życia.
W 1954 roku, podczas wykładów w Karlsruhe poświęconych tym odkryciom,
pewien Japończyk, szef grupy lekarskiej z Tokyo, poprosił o możliwość
zabrania głosu i powiedział: "Ona ma rację. W Japonii mówimy, że
upadek zachodnich standardów pracy jest wewnętrznym, dławiącym problemem
spowodowanym tym, co Europejczycy jedzą." Moglibyśmy pozostać zdrowymi,
używając rozumu przy wyborze tego, co jemy, by zachować nasze fizyczne,
umysłowe i psychiczne zdrowie.
Pożywienie, które jemy nie jest jedynym czynnikiem determinującym ludzkość.
Ciało, dusza i duch mają również swoje funkcje i role do odegrania, każde
w swojej dziedzinie. Jednak szkody wyrządzane przez niewłaściwe pożywienie
mają swoje odzwierciedlenie w różnych sferach życia, włączając w to także
zdrowie umysłowe i duchowe funkcjonowanie. W naszym świecie, jednak, wybór
zdrowego jedzenia jest podstawowym aspektem naszego życia, które powinniśmy
starannie zorganizować. To ważniejsze niż ludzie Zachodu są w stanie przyznać.
To nie ci, którzy uznają ten fakt są materialistyczni w ich sposobie myślenia,
to ci, którzy nie chcą obejść się bez czegoś, by uzyskać o wiele więcej.
Informacja zaczerpnięta z serwisu www.primanatura.com. |